sobota, 5 grudnia 2009

IAMX - Kingdom Of Welcome Addiction [2009]


Elektronika mocniej zaistniała w tym roku w mych słuchawkach. Prawdę mówiąc, jestem konserwatywny i brzmienie gitar(y) stanowi dla mnie siłę najprzedniejszą, to jednak dopuszczam klawisze i syntezatory jako instrumenty które warto usłyszeć w tle, obok gitar. Tym razem mamy sytuację, gdzie usłyszymy charyzmatyczny głos i syntezatory zespołu IAMX, gdzie gitarę częściej zobaczymy niż usłyszymy. Tu gitary są tłem dla kompozycji. Nie mniej to żywa, rytmiczna, bardzo klimatyczna i wciągająca muzyka, rzekłbym iż to pozytywne połączenie Placebo z darkwave’owym Diary of Dreams.

Warto posłuchać, a raczej wczuć się w to co mają do zaprezentowania na swojej trzeciej płycie (dla mnie pierwszej poznanej) panowie spod elektronicznej klimatycznej strony muzyki bez klasycznych gitar… Muzyka rodem z trzeciej strony księżyca

sobota, 28 listopada 2009

Satellite - Nostalgia [2009]


Smutne piosenki tutaj prezentuję? To zapraszam posłuchać płyty Nostalgia. Prog-rockowa, wyśmienita pozytywna mieszanka starego z nowym. Odwołania do Genesis, poprzez Marilionowe melodyjności, po polski Collage.

No, i co ja mam teraz zrobić, tyle wspaniałej muzyki w tym roku wydanej, a co płyta to lepsza. Nie warto tracić czasu, lepiej słuchać, wsłuchiwać się i żałować, że nie można w tym czasie przesłuchiwać tej całej reszty wspaniałej (polskiej) muzyki…

Wyjątkiem potwierdzającym regułę, jest dość posępny utwór zatytułowany „is it over”, mimo którego(ale jak tu nie zaprezentować tego utworu - w końcu to perełka) warto poznać resztę reguły, to znaczy resztę naprawdę dobrego, pozytywnego materiału.

środa, 25 listopada 2009

Closterkeller - Aurum [2009]


Bez większego echa, bez emocji, tak spokojnie, bez namiętności dotarła do mnie nowa płyta Closterkeller-a. Nie liczyłem na nic, w końcu znam całą twórczość zespołu i Anji … nie liczyłem, że mnie tak pozytywnie zaskoczy, NIE! – po prostu powali mnie na łopatki.

Dopiero gdzieś zasłyszany powtórnie utwór "12 dni" mnie zelektryzował, dopiero po nim zapoznałem się z resztą i rozwaliła mnie cała płyta. Prawda, nie ma tu nic ponad to, co do tej pory prezentował Closterkeller, ale nie da się obok tego materiału przejść ze wzruszeniem ramion. Ania rozwala swoją melancholią, pięknym smutkiem, po prostu jest tutaj wszystko to, za co ją uwielbiam…

Clip z koncertu raczej taki sobie, ale utwór jest boski. O moim synu, którego coraz częściej nie umiem ochronić przed światem...

piątek, 6 listopada 2009

The Cure - this is a lie [song]





Pieśń po zmroku i moje nieudolne tłumaczenie...

Jak każdy z nas podejmuje decyzje
a ja nigdy nie byłem pewny
często losujemy
jacy jesteśmy
jak każdy odrzucając inny sposób w świecie
Dlaczego każdy z nas musi wybrać
ja nigdy tego nie zrozumiałem
jednego specjalnego przyjaciela
prawdziwą miłość
Dlaczego każdy z nas musi stracić wszystko inne w świecie

Jednak są wątpliwości
jednak to nierozsądne
dzień po dniu grać naszym życiem
jednak to pomyłka
udając pewność swojego wyboru do końca

Ale to nie jest prawda, to nie jest prawo
to nie jest miłość, to nie jest życie, to nie jest realne
To jest kłamstwo

Jak każdy z nas wierzę,
choć nigdy tak naprawdę nie wiadomo
w niebie niewidziane i w piekle nieznane
Jak każdy z nas marzę, aby zrozumieć cokolwiek
Dlatego każdy z nas podejmuje decyzje
a ja nigdy nie byłem pewny
w części wybierając
jacy jesteśmy
Dlatego odrzucamy inny sposób na świecie

Jednak są wątpliwości
jednak to nierozsądne
dzień po dniu grać naszym życiem
jednak to pomyłka
udając pewność swojego wyboru do końca

Ale to nie jest prawda, to nie jest prawo
to nie jest miłość, to nie jest życie, to nie jest realne
To jest kłamstwo
Ale to nie jest prawda, to nie jest prawo
to nie jest miłość, to nie jest życie, to nie jest realne
To jest kłamstwo...

czwartek, 5 listopada 2009

George Dorn Screams - O'Malley's Bar [2009]


Już nie pamiętam gdzie usłyszałem George Dorn Screams z nową płytą – czy to było u Piotra Kaczkowskiego w mini-maxie, czy może Piotra Kosińskiego w pejzażach – zresztą nieważne. Ważne, że było to w lutym tego roku i od wtedy właśnie hałas zagościł w mej głowie. Dłuuuugo nie puszczało – był nawet moment, kiedy uważałem za stosowne umieść ten album w zestawieniu płyt roku. Trochę się jednak pospieszyłem z tytułami roku – ale na pewno zasłużyli na miano płyty lutego właśnie.

Mamy tutaj polską kapelę na wysokim alternatywnym poziomie, zresztą jeśli materiał nagrywany był w Stanach, przez speców z branży, trudno doczepić się do jakości towaru. Świeże, zaskakujące rozwiązania, muzyki snującej się, jak ciemność zalewająca nasze uszy, lecz bardzo często drapieżnej, jak nocą nieznane, niebezpieczne zakamarki. Warto chyba się wybrać na jakiś ich koncercik.

poniedziałek, 2 listopada 2009

Marillion - Less Is More [2009]


Obecna dekada będzie przeze mnie pamiętana przez takie płyty nowego zespołu Marillion jak „Marbles”, czy „Anoraknophobia”. Dopiero po nich wróciłem do płyt "Brave","Seasons End" i "Marillion.com". Tak zgadza się – jestem wielkim fanem tego zespołu, gdzie twórczość lat 80-tych z Fishem jest dla mnie świętością. Ale też obecny Marillion wyzwala we mnie nie mniejsze emocje, choć tak naprawdę to całkiem inny zespół.

A ta płyta? Hmm… Bałem się, że zespół wspiął się już na taki poziom, że mnie kolejną płytą po prostu rozczaruje. Do tego jak przeczytałem, miał to być zbiór co lepszych kawałków z ostatnich lat w wersji akustycznej, a więc odgrzewany kotlet. Nie zdążyłem jednak utrwalić w sobie tego poglądu. Płyta jest niesamowita, dopiero po kilkukrotnym przesłuchaniu byłem w stanie rozpoznać większość kawałków – po prostu są to nowe utwory. A melancholijny klimat nie dość że pozostał, to wręcz się nasilił. Ta płyta jest świetna. Polecam w szczególności wszystkim, którzy nie znali obecnego Marillionu – tu jest kwintesencja tego co urzeka mnie w muzyce.

Przeżyjmy to raz jeszcze… na nowo i co najmniej tak dobrze jak w ostatnich 20-tu latach. Kocham właśnie taką muzykę, na jesienne długie wieczory, … po zmroku.

niedziela, 1 listopada 2009

Ty wiesz ?

Już nie wiem sam,
gdzie ja zaczynam się
i kończę się gdzie

I we mnie coś gna,
urzeka cię kiedy,
raz kiedy mnie więzi.

Nikt nie wie czy to ja,
nawet sam ja nie wiem,
czy to ja jestem.

Ty wiesz?
01.11.2009 godz.0.26 murcki

sobota, 31 października 2009

Te nuty nie chwyciły - październik i wstecz

Imogen Heap - Ellipse [2009]
Metus-Deliverance [2008]
Placebo - Battle for the Sun [2009]
Dolores O'Riordan - No Baggage [2009]
The Gathering - The West Pole [2009]
Clan Of Xymox -In Love We Trust [2009]
The Used - Artwork [2009]

środa, 28 października 2009

Franz Ferdinand - Tonight: Franz Ferdinand [2009]


Zacznijmy od stycznia tego roku, a więc Panie i Panowie – w styczniu uznałem że mamy już … płytę roku i nie warto więcej wsłuchiwać się w następne propozycje innych wykonawców. Bowiem Franz Ferdinand wydał płytę, która mną zawładnęła. Tak, przyznaje się, nie za dużo czasu poświęciłem poprzednim 2 albumom grupy, mimo że ich muzyka zwracała na siebie uwagę. Jednak zawsze mnie coś irytowało w ich stylu grania, zawsze coś mi przeszkadzało, by uznać ich granie za idealne. Tym albumem przekonali mnie całkowicie do swojej koncepcji muzyki. To jest rewelacyjny album.

Ich muzyka posiada wszystko, coś do tańczenia, coś do słuchania, może lecieć w tle, można się w nią wsłuchiwać. Wielce się dziwię, że dziś nie jest to muzyka odgrywana na dyskotekach, słuchana w radiu, samochodzie, że jest to muzyka alternatywna – DLA MNIE FRANZ FERDINAND TO WYZNACZNIK WSPÓŁCZESNEJ MUZYKI – TO ONI GRAJĄ DOBRĄ MUZYKĘ. Od tego powinniśmy zaczynać poznawanie popularnej muzy. Ja zacząłem już w styczniu.

Do maja był to mój niekwestionowany typ na płytę roku 2009.
Poniżej mój ulubiony kawałek na płycie - szczególnie zwracam uwagę na druga część, elctro-trans...?

poniedziałek, 26 października 2009

Piano Magic - Ovations [2009] Editors - In This Light And On This Evening [2009]


Uwaga Joy Division powraca!

Porównanie – to sposób na określenie zjawiska, które nie umiemy pojąć czy zrozumieć, do rzeczy nam znanych, określonych. Tak też się działało w przypadku poznawania tych dwóch płyt. Pierwszym porównaniem jest odniesienie tej muzyki do twórczości Iana Curtisa z zespołem. Drugim - porównanie czegoś co rozumiemy do niezrozumiałego. Editors z nową płytą, daje nam przebojowy, chwytliwy wymiar mrocznej muzyki. Piano Magic, w żadnym wypadku nie jest przebojowe, ale za to chłód bijący z tej muzy jest porażający…

Nie da się nie porównywać obu płyt do dokonań nieistniejącego zespołu początku lat 80-tych Iana Curtisa. Dokładnie tak samo podchodziłem do Piano Magic - Ovations co do Joy Division - z odrzuceniem i nieprzyjemnością, prawie(?!) nic mi się w niej nie podobało po pierwszych przesłuchaniach. Zbyt trudna do zrozumienia od razu. Do pewnego momentu. Przełomem dla nowej płyty Piano Magic było wspólne słuchanie na przemian dwóch płyt - ich i nowej produkcji Editors (Zaraz dostanie mi się od fanów Editors) zespołu który całą swoją twórczość opiera na fascynacji Joy Division. W odróżnieniu do Piano Magic – Editors serwuje nam dość prostą, wpadającą w ucho powtarzalność wstawek elektronicznych w każdym z utworów. Efekt – jest to szybko przyswajalne, a nawet staje się przebojowe.

Jeśli miałbym oceniać te produkcje, koniecznie trzeba byłoby zastosować różne kategorie mimo, że odniesienia są przecież takie same. Dziś jednak Editors przegrywa w muzyce po zmroku…

...choć nie w tym utworze



hmm, a miało być bardziej gitarowo niż keybordowo...

niedziela, 25 października 2009

The Decemberists - The Hazards of Love [2009]


Najbardziej lubię niespodzianki. W muzyce w szczególności. Dlatego tak dużo poszukuje muzyki nieznanej mi dotąd. Nie jestem typem słuchacza który lubi te piosenki, które już zna, dlatego radio Złote Przeboje, Karolina, czy RMF’fm lub oparte na takiej formule są dla mnie nie do zniesienia. Wszystko co w nadmiarze zaczyna nam wychodzić bokiem. Co to wszystko ma wspólnego z The Decemberists?

Usłyszałem w moim ulubionym radiu, w mojej ulubionej audycji utwór ze składanki - Va Dark Was The Night 2009 utwór tego zespołu właśnie. Oszalałem na jego punkcie. Koniecznie chciałem posłuchać więcej tej kapeli. Dorwałem najnowszą płytkę, słucham od początku w skupieniu, nocą, a jakże i… płyta stała się moim pierwszym albumem roku, mimo że nie doczekałem w niej utworu w którym się zakochałem. Na tej płycie go nie ma! Na poprzednich zresztą tez go nie ma…
Zaskakujące?

Płyta ta jest albumem koncepcyjnym – w którym każdy utwór ma swoje miejsce, które nie śmie opuszczać. Trudno zresztą szukać na niej przebojów – muzyka tu cały czas się przewija, zmienia kolor, nastrój i absorbuje całą naszą uwagę, z każdym nowym przesłuchaniem jeszcze bardziej.

Dziś wcale się nie dziwię, że kompozycja „Sleepless” nie zmieściła się na tej rewelacyjnej płycie. Dlatego jako niespodziankę i dodatek do tej wspaniałej płyty proponuję odsłuchać właśnie ten odrzucony utworek

sobota, 24 października 2009

Neurosis - Given To The Rising [2007]


Dopiero w którąś styczniową długą noc tego roku, po przeczytaniu kilku recenzji wpadła mi w ręce płytka zespołu Neurosis z przed dwóch lat. Przyznaje się, nie znałem twórczości tej ekipy, ale też istotnym jest fakt grania przez ten zespół odległych dla mnie nurtów muzycznych. Metal, w tym odmiany ekstremalne tego gatunku, mimo że znane mi, nie porażały mnie od czasu Slayera z końca lat 80-tych. Miałem wrażenie iż ciężki metal wylądował w ślepym zaułku i tam pozostał. Błąd

Jak sobie przypominam, w międzyczasie był niezły Type O Negative zasłyszany u Tomka Beksińskiego, i… nic więcej nie pozostało w mej pamięci. A właśnie tropem TON-ów podążał jak myślę Neurosis (nie przestudiowałem jak dotąd reszty dyskografii) A zawartość płyty co tu dużo mówić – rewelacyjna.

Znajdziemy tu to co tak lubię - emocje w muzyce. Od elektroniki, po ciężki doom, pozornie prosta, faktycznie pełna smaczków muzyka. Operowanie nastrojem od delikatnych, kojących nut po przepełnione bólem, agresywne, surowe i ciężkie elementy. METAL IS NOT DEATH!!!



piątek, 23 października 2009

Bon Iver - For Emma, Forever Ago [2008]


Najpiękniejsze smęcenie jakie słyszałem w roku 2008. Płyta rozwala swoją prostotą, z jednej strony ascetyczna w wyrazie instrumentalnym, z drugiej jakby kpina z potrzeby tworzenia super dopracowanych utworków (potworków) w idealnych warunkach nagraniowych. Czy do życia potrzebna jest nam ta cała machina wymuszająca w nas pogoń za nowościami, za wytworzonymi bzdurnymi potrzebami? wymuszająca w nas rezygnację z najprostszych środków wyrazu?

Tak oto niejaki Justin Vernon, wziąwszy gitarę i kilka przeszkadzajek, zaszył się gdzieś w głuszy Ameryki Północnej i stworzył coś czym zachwycam się nie tylko ja. Człek będący trybikiem w wielkiej machinie idiotycznej rzeczywistości.

A to co usłyszycie w prezentowanym poniżej clipie - Cóż, dla mnie Bobby McFerrin może mu tylko co najwyżej buty wypastować...

czwartek, 22 października 2009

Dick4Dick - Summer Remains [2009]


No, no – kto by pomyślał, że po dość zimnym przyjęciu przeze mnie piosenki „Hollywood” lansowanej na wielki przebój w trójce i innych stacjach grających rocka – płyta już za pierwszym razem wywrze na mnie takie wrażenie. Tym bardziej, że nie lubię zbytnio elektro-trans-eksperymentów. Chłopcy z D4D nie tylko odeszli od tej stylistyki, to w dodatku płyta nie jest składanką piosenek jedna po drugiej, gorsza lepsza itd.. Nad tą płytą jest jakaś aura niesamowitości, nieprzewidywalności, a i wspomniany utwór jakby całkiem odmieniony – stał się wartościowszy. Ale mniejsza o ten utwór. Jak wspomniałem, nie należy szukać na tej płycie osobnych kwiatków, ona jako całość odkrywa przed nami nowy zakątek świata, dziwny, nieobliczalny, a przy tym bardzo ciekawy.


No, no – wysoko chłopaki mierzą, na polskiej scenie zamieszali, oj, zamieszali – będzie wysoko ta płyta w rankingach płyt roku…

Dick4Dick - hollywood

środa, 21 października 2009

Yeah Yeah Yeahs - It's Blitz! [2009]


Mam ogromny sentyment do kobiet, lub może do natchnionego ich głosu. Niby słyszałem wcześniej o zespole Yeah Yeah Yeahs, ale jakoś nie zapisał się w mojej pamięci choćby jeden utwór, ot po prostu wiedziałem, że istnieją, jak wiele innych zespołów które sobie pogrywają. I pewnie dalej bym o nich nie wspominał, gdyby nie jeden utwór. Tak poznałem całą zawartość najnowszego albumu. Co można powiedzieć o tej płycie? Że zła nie jest, że głos Karen jest intrygujący i odpowiada mi, ale…

No właśnie czegoś tu brakuje, schowane gitary, zbyt duża ilość syntezatorów, ta muzyka stała się taka cukierkowata, zbyt ugrzeczniona, a całość przewidywalna. Doskonale nadaje się do tańczenia, do potakiwania w samochodzie, niestety nie do przeżywania – w mojej ocenie na nocne słuchanie zostaje nam tylko ten piękny utwór zamieszczony poniżej


wtorek, 20 października 2009

Timesbold - Ill Seen Ill Sung [2008]


Z moich kolejnych tegorocznych styczniowych poszukiwań na top listach płyt roku 2008 znalazłem artystę uduchowionego. Timesbold tworzą muzykę z pogranicza ballady, akustyczno-folkową. Utwory nagrane w konwencji country z domieszką bluesa, podstawy amerykańskiej kultury pozytywnie nastrajają. Ta płyta świetnie nadaje się na zimne wieczorne przesiadywanie przy kominku. Czujemy się tak jakbyśmy nagle cofnęli sto lat wcześniej na amerykańską prerie i samotnie spędzali wieczory spoglądając w dal…
A co najważniejsze – nie jest to wtórne, to z całą pewnością świeża, nowa muzyka.

Dla mnie bomba.

poniedziałek, 19 października 2009

Agua De Annique - Pure Air [2009]


Końcem stycznia ukazał się drugi album Agua de Annique Na krążku znalazło się 13 kompozycji utrzymanych w kameralnej stylistyce. Gdyby to były własne kompozycje Anneke van Giersbergen, gdyby były to jej własne piosenki. Niestety, wśród swoich WSPANIAŁYCH własnych utworów płyta składa się w większości tylko z PRZECUDOWNIE wziętych na warsztat kompozycji innych artystów.

Tak oto powstał zbiór przemiłych, łagodnych piosenek, które niesamowicie zapadają w ucho, lecz nie będzie można klasyfikować tej płyty w zestawieniach rocznych. Wielka szkoda…

Cóż zatem pozostaje? tylko odsłuchać ten właśnie utwór i zrozumieć dlaczego boleję nad niemożliwością brania tej płyty w rankingu płyt roku. I nie wspomnę nawet, że Ania po prostu jest piękna!

niedziela, 18 października 2009

Metanoia - koncert w Żywcu


Pojechaliśmy po raz kolejny w tym roku w Beskidy, ale tym razem zaplanowaliśmy nocować pod namiotem. Wypadło nocować nad jeziorem Żywieckim. Tak przypadkiem w Zarzeczu odbywał się festyn. Impreza raczej lokalna, raczej nic godnego uwagi - wracaliśmy przed 22-gą na pole namiotowe. I tu niespodzianka - alternatywna impreza w ogródku piwnym w moim stylu. Kończył się akurat występ jednej kapeli rockowej i nie miałem żadnych nadziei na cuś fajnego. Dobrze że zapytałem czy jeszcze coś tu dzisiaj się będzie działo...
A działo się i to bardzo - czy słyszeliście na żywo Eddie-go Vader-a z mniej więcej 1 metra odległości? Ja nie musiałem - wystarczy że byłem w Zarzeczu...

Po pierwszych taktach i intonacji wokalisty gęsia skórka wyszła i nie zeszła do końca koncertu. Te utwory na zakupionej Ep-ce są lepsze niż tegoroczne wydawnictwo Pearl Jam - SŁOWO DAJĘ!
Wejdźcie choćby na myspace zespołu i odsłuchajcie tych kawałków... nic więcej nie trzeba pisać

Bat For Lashes - Two Suns [2009]


Płyta „Two Suns” pojawiła się na półkach sklepowych na początku kwietnia. Od maja nie schodziła u mnie z repertuaru nocnego słuchania. Ciężka w odbiorze za pierwszym, czy drugim odsłuchem, mroczna i mistyczna, dlatego też poznawanie krążka należy wykonywać samemu tylko nocą, gdzie będziemy mogli wczuć się w moc emocji zawartych na niej. Natasha z każdym kolejnym utworem odsłania nam swoją ciemną, romantyczną duszę. Perła w kolekcji tegorocznych płyt – To była moja druga płyta roku której nikt nie przebije
… do czasu

Сергей Калугин Sergey Kalugin - Nigredo [1994]


W cyklu znalezione po latach dorwałem płytę intrygującą. Tak naprawdę nie wiem co o niej napisać, ale warto powiedzieć ze siedzi gdzieś w głowie. Wręcz ascetyczny sposób zabierania się do nagrania płyty. Mamy tu tylko charyzmatyczny głos w słowno-muzycznych prezentacjach, oraz gitarę. Nie ma tu miejsca na inne instrumenty, na smaczki tła muzycznego. Nic innego nie zwraca naszej uwagi, ale jak Kaszpirowski - przyciąga nas ta płyta z jej gotyckim klimatem. W jakiej skali ocenić ten album? arcydzieło?

Tides Of Man - Empire Theory [2009]




Letnia posucha muzyczna objawiła się wrześniowym łomotem. Czy ktoś lubi The Mars Volta ? Jeśli tak to szczerze polecam ten album, to tak jakbyśmy słuchali w szczytowej formie spółkę Cedrica Bixlera i Omara Rodrigueza - dla mnie było warto poznać następców...

Tori Amos - Abnormally Attracted to Sin [2009]



Nie czekałem, nie spodziewałem się po Tori powrotu do najlepszych czasów, gdy umiała wydobyć emocje z prostych dźwięków. Zaskoczyła mnie niesamowicie. Na wieczorne ciemne odsłuchy, na wieczorną gęsią skórkę słuchając tylko Ją. Ta płyta jest powyżej jej przeciętnej a więc

- niesamowicie dobra

Gazpacho - "Tick Tock" [2009]



Z wysokiego "C" Za każdym razem gdy odkrywam nową kapelę, z najnowszą rewelacyjną płytą - myślę sobie - to jest płyta roku, tego nikt nie pobije...

W tym roku było było już tak ze trzy lub cztery razy.
Zacznę od końca - od tego czego nie pobije nikt ...do następnego razu.

Gazpacho - "Tick Tock" [2009]
Od miesiąca przeżywam ekstazę, to pływanie w piasku, tykanie bomby która za każdym nowym odsłuchem jest coraz mocniejsza, po prostu nie da się od tej płyty oderwać.

Jesienny poczatek

Jesień zawitała,

jesień tak mroczna, posępna, zimna i zła jak moje fascynacje muzyczne, jak moja pora dnia po zmroku. To będzie mój pamiętnik muzycznych podróży…