niedziela, 25 października 2009

The Decemberists - The Hazards of Love [2009]


Najbardziej lubię niespodzianki. W muzyce w szczególności. Dlatego tak dużo poszukuje muzyki nieznanej mi dotąd. Nie jestem typem słuchacza który lubi te piosenki, które już zna, dlatego radio Złote Przeboje, Karolina, czy RMF’fm lub oparte na takiej formule są dla mnie nie do zniesienia. Wszystko co w nadmiarze zaczyna nam wychodzić bokiem. Co to wszystko ma wspólnego z The Decemberists?

Usłyszałem w moim ulubionym radiu, w mojej ulubionej audycji utwór ze składanki - Va Dark Was The Night 2009 utwór tego zespołu właśnie. Oszalałem na jego punkcie. Koniecznie chciałem posłuchać więcej tej kapeli. Dorwałem najnowszą płytkę, słucham od początku w skupieniu, nocą, a jakże i… płyta stała się moim pierwszym albumem roku, mimo że nie doczekałem w niej utworu w którym się zakochałem. Na tej płycie go nie ma! Na poprzednich zresztą tez go nie ma…
Zaskakujące?

Płyta ta jest albumem koncepcyjnym – w którym każdy utwór ma swoje miejsce, które nie śmie opuszczać. Trudno zresztą szukać na niej przebojów – muzyka tu cały czas się przewija, zmienia kolor, nastrój i absorbuje całą naszą uwagę, z każdym nowym przesłuchaniem jeszcze bardziej.

Dziś wcale się nie dziwię, że kompozycja „Sleepless” nie zmieściła się na tej rewelacyjnej płycie. Dlatego jako niespodziankę i dodatek do tej wspaniałej płyty proponuję odsłuchać właśnie ten odrzucony utworek

Brak komentarzy: