sobota, 3 kwietnia 2010

Big Big Train - The Underfall Yard [2009]


Jakoś tak dziwnie pokręcone stają się nasze gusta muzyczne z biegiem czasu. Od początku lat 80-tych byłem wielkim fanem Mariilionu i ich twórczości, oczywiście tej z Fishem. Mimo, iż byli tylko kolejną kapelą korzystającą z dokonań wczesnego Genesis, to nie byłem wtedy w stanie strawić tego co tworzył Peter Gabriel i Phil Colins. Dziś jestem wielkim fanem twórczości Genesis, nic nie ujmując wielbionemu do dzisiaj ówczesnego i obecnego Marillion. Kiedyś wydawało mi się, że twórczość tych kapel jest tak różna, iż nie da się jej w ogóle porównać na korzyść oczywiście Fisha, a co dopiero łączyć(?). Dziś wydaje mi się to niedorzeczne. A co te dywagacje mają wspólnego z poznaną dopiero co płytą Big Big Train?

Oto na płycie zespołu Big Big Train ja słyszę głos Stiva Hogartha w iście Genesis’owskich kompozycjach. Płytę należy przesłuchać kilkukrotnie, by poszczególne kompozycje „zobaczyć” w pełnej krasie, a co najważniejsze – nie ma tu słabych kawałków. Wszystkie, mimo że nie są przebojami do radia, po kolei wciągają i chce się ich słuchać po raz kolejny.

środa, 3 marca 2010

Get Well Soon - Rest Now, Weary Head! You Will Get Well Soon [2008] - Vexations [2010]


Będzie to raczej recenzja płyty z roku 2008, bowiem od niej w tym roku zacząłem i tak naprawdę ona jest dla mnie arcydziełem. Płyta z roku obecnego, jak na razie jest jej dopełnieniem i nie przebiła jakością tej poprzedniej, ale też nic a nic nie odstaje od poprzedniczki.

I kto by pomyślał, że Niemcy tak ambitnie umieją grać?! Tak, tak, zaraz wymienicie kilkanaście zespołów, które to naprawdę umieją robić, ale jakoś tak nikt nie jest w stanie uwierzyć w to co mają do zaprezentowania. Dziś po prawie dwumiesięcznym oswojeniu się z dwiema płytami, śmiało stawiam ich w kręgu potentatów, obok Radiohead, Archive, Porcupine Tree, czy Coldplay – jako wyznaczników muzycznych wartości, które wyznaję. Brawo, oby nie skręcili w ślepy zaułek, jak nieodżałowany mój ulubiony - the notwist (także niemiecki band)
Nieprzypadkowo wybrałem ten utwór – jeśli wam to czegoś nie przypomina i nie macie ochoty posłuchać więcej – to nie kupujcie tej płyty, powiem więcej – nie warto więcej odwiedzać tej strony...

poniedziałek, 15 lutego 2010

PETER GABRIEL – Scratch My Back [2010]


Coś dziwnego dzieje się w tym roku. Jak na razie nie wpadła w me ręce żadna płyta z roku 2010, która by mną zawładnęła. I w końcu niby jest, jest nowa płyta uwielbianego przeze mnie artysty. Co się okazuje – nie do końca nowa, bo są to covery innych artystów. I co ja o tym mam myśleć?

Lepiej nie myśleć, a słuchać, słuchać i jeszcze raz od początku słuchać – bo tu nie ma co myśleć, mamy tu po prostu od nowa napisane utwory. Ale też jak napisane. Na płycie dostajemy głos Gabriela, fortepian i orkiestrę symfoniczną i nic po za tym. To właśnie robi piorunujący efekt. Także dobór utworów też zdaje się nieprzypadkowy; owszem znajdziemy znane piosenki znanych artystów, ale nie są to największe przeboje, zresztą wydaje mi się, że nie chodziło tu o stworzenie lepszych wersji arcydzieł innych artystów, a o nową ich interpretację, bardziej uduchowioną.

Jak dla mnie wymiata Listening Wind – zespołu Talking Heads, pamiętałem utwór, choć nie zrobił on na mnie wtedy takiego wrażenia – bajka po prostu…


środa, 13 stycznia 2010

Nosound - A Sense Of Loss [2009]


Od zeszłego tygodnia nie słucham nic innego, wreszcie dopadłem w tym roku prawdziwą perełkę. Coś co mi umknęło, a naprawdę jest warte polecenia. Włoską odmianę progrockowej melancholii i pozaziemskiego smutku. Pierwszy odsłuch intrygował, drugi – zaciekawił, trzeci… po trzecim nie ma już przerwy – leci non stop. To perła, która wysoko znalazłaby się na mojej ocenie płyt roku 2009.

Pierwsze skojarzenia z Porcupine Tree, ale też czego już brygada Wilsona nie grała. W tym przypadku wpływy i skojarzenia z nim to jednak zaleta, tym bardziej, że ostatnia płyta Porcupine Tree mnie do końca nie przekonała.

Dziwna rzecz - dla mnie najczęściej wybieraną kompozycją na pierwszy videoclip jest najmniej charakterystycznym i pobieżnie najmniej ciekawym utworem. Ale jeśli ten utwór jest najmniej interesującym - to co zawiera reszta?

niedziela, 10 stycznia 2010

Alice In Chains - Black Gives Way To Blue [2009]


Rok 2009 się skończył, a ja jeszcze tyle płyt nie przesłuchałem. Jedną z nich była przed laty uwielbianego przeze mnie Alice In Chains. Szybko nadrobiłem tą zaległość i(?) no cóż, nie umiem jak przed laty się zachwycić, a szkoda bo to nie jest zły materiał.

Fajnie, że są znów. Szkoda tylko, że nie wyszedł ten materiał przed 10 laty, byłbym w niebo wzięty. Ten zaprezentowany kawałek bardzo przypomina mi dokonania Butthole Surfers z poczatków ich twórczości w latach 80-tych - miło powspominać