poniedziałek, 2 listopada 2009

Marillion - Less Is More [2009]


Obecna dekada będzie przeze mnie pamiętana przez takie płyty nowego zespołu Marillion jak „Marbles”, czy „Anoraknophobia”. Dopiero po nich wróciłem do płyt "Brave","Seasons End" i "Marillion.com". Tak zgadza się – jestem wielkim fanem tego zespołu, gdzie twórczość lat 80-tych z Fishem jest dla mnie świętością. Ale też obecny Marillion wyzwala we mnie nie mniejsze emocje, choć tak naprawdę to całkiem inny zespół.

A ta płyta? Hmm… Bałem się, że zespół wspiął się już na taki poziom, że mnie kolejną płytą po prostu rozczaruje. Do tego jak przeczytałem, miał to być zbiór co lepszych kawałków z ostatnich lat w wersji akustycznej, a więc odgrzewany kotlet. Nie zdążyłem jednak utrwalić w sobie tego poglądu. Płyta jest niesamowita, dopiero po kilkukrotnym przesłuchaniu byłem w stanie rozpoznać większość kawałków – po prostu są to nowe utwory. A melancholijny klimat nie dość że pozostał, to wręcz się nasilił. Ta płyta jest świetna. Polecam w szczególności wszystkim, którzy nie znali obecnego Marillionu – tu jest kwintesencja tego co urzeka mnie w muzyce.

Przeżyjmy to raz jeszcze… na nowo i co najmniej tak dobrze jak w ostatnich 20-tu latach. Kocham właśnie taką muzykę, na jesienne długie wieczory, … po zmroku.

Brak komentarzy: